Strona
Polska
Japonii
informacje, zdjęcia, artykuły
50 lat Posługi Misyjnej w Japonii

ks. Tadeusz Obłąk, S.J.

styczeń 2006 rok
 

1.        Procesy beatyfikacyjne. W Tokio przeprowadziliśmy kilka procesów beatyfikacyjnych. Najpierw, w połowie lat 70, salezjanie rozpoczęli proces beatyfikacyjny ks. Wincentego Cimatti, Włocha z prowincji turyńskiej, który przybył do Japonii jako misjonarz w r. 1925. Był on założycielem salezjańskiej misji w Japonii, organizował pracę wychowawczą, zakładał szkoły. Przez 40 lat (do końca życia) przebywał w Japonii i wykazał niezwykłą wiarę i ufność w Opatrzność Bożą, zwłaszcza w czasie wojny. Zmarł w opinii świetosci w r. 1965.

Proces lokalny przeprowadzał arcybiskup tokijski Shirayanagi do komisji powołano i mnie w charakterze promotora wiary. Przez dwa lata zbieraliśmy różne dowody świętości O. Cimatti, przesłuchaliśmy wielu świadków (najwięcej salezjanów) zarówno w Tokio, jak i na Kiusiu, w zachodniej Japonii. Na końcu badaliśmy zwłoki pochowane w kaplicy salezjańskiej, całkowicie zachowane. Do beatyfikacji wymagane są dwa cuda: jeden juz był a na drugi jeszcze czekają.-Nawiasem dodam, że kilka lat temu siostra ks. Cimatti, zakonnica we Włoszech, była beatyfikowana. Jaka szkoda, że rodzeństwo nie było razem beatyfikowane.

Potem przeprowadziliśmy proces beatyfikacyjny młodej japonki, Marii Satoko Kitahary. Po wojnie, zachęcona przez br. Zenona Żebrowskiego; polskiego franciszkanina konwentualnego, zajęła sie opuszczonymi dziećmi w tzw. Mrówczym Mieście na peryferiach Tokio. Mimo, że ojciec, profesor uniwersytetu, sprzeciwiał się temu,- bo jakże córka profesora może zajmować sie taką pracą-ona poczatkowo codziennie dochodziła z domu do dzieci, a potem razem z nimi zamieszkała. Zachorowała jednak na gruźlicę i zmarła w 26 roku życia. Sprawa stała się głośna w Japonii, więc franciszkanie ( ze względu na br. Zenona) zahęli sie procesem beatyfikacyjnym pod kierownictwem arcybiskupa tokijskiego Piotra Shirajanagi. Ks. Arcybiskup powołał i mnie do komisji w tym samym charakterze co poprzednio, promotora wiary.Najwięcej świadków było z pogan, wszyscy dawali piękne świadectwo o jej charakterze i poświęceniu dla biednych dzieci. Badaliśmy również jej zwłoki pochowane na cmentażu tokijskim. Dwóch lekarzy odkopało grób i przeprowadziło szczegółowe badania. Jej matka, katoliczka, przez dwie godziny stała w pobliżu i przyglądała się szczątkom swej córki. Co za siła ducha - pomyślałem sobie. Akta procesu przesłaliśmy do Rzymu i czekamy na jej beatyfikację. Takich bowiem świętych nam dzisiaj potrzeba. Nawiasem dodam, że jej ojciec na któtko przed smiercią nawrócił się na wiarę katolicką.

I wreszcie, do tego wszystkiego dołącza sie jeszcze badanie cudu do beatyfikacji O. Jansena, franciszkanina, rodem z Francji i żyjącego w Kanadzie. A zwiazek z Japonią był taki, że w Japonii jako misjonarz pracował O. Piotr Kanadyjczyk, który osobiście znał O. Jansena. Otóż w miejscu pracy O. Piotra w Maebashi pewien mężczyzna zachorował na żołądek. Po operacji lekarze orzekli, że za dwa dni umrze. Wówczas O. Piot zwołał kilkunastu swoich wiernych, wśród nich żonę chorego, i zachęcił do modlitwy o wyzdrowienie za przyczyną sługi Bożego O Jansena. Skutek modlitwy był taki, że w ciągu dwóch tygodni ów chory wrócił do domu całkowicie zdrowy. W czasie procesu przesłuchaliśmy lekarza (poganina), który leczył chorego i stwierdził że z punktu widzenia medycznego jego wyzdrowienia nie da sie wytłumaczyć. Rzym uznał ten cud i O. Jansens był już beatyfikowany.

Biorąc udział w tych procesach, słuchając zeznań świadków, odnosiłem silne wrażeni, że i dzisiaj wśród nas żyją święci, ale nie mówią, że są takimi.


POPRZEDNIA STRONA NASTEPNA STRONA SPIS TRESCI