Strona
Polska
Japonii
informacje, zdjęcia, artykuły
50 lat Posługi Misyjnej w Japonii

ks. Tadeusz Obłąk, S.J.

styczeń 2006 rok
 

2.        Praca w sądzie kościelnym. Po przybyciu do Tokio w r. 1964, ks. Kardynał Doi powołał mnie do pracy w sądzie kościelnym. Najpierw pomagałem w roli adwokata, potem obroncy węzła małżeńskiego, wreszcie przez wiele lat byłem przewodniczącym, czyli - jak sie to teraz nazywa - wikariuszem sądowym. Księdzu Kardynałowi bardzo zależało na mnie, gdyż specjalistów od prawa kanonicznego jest tutaj bardzo mało, a ja zrobiłem w Rzymie doktorat z tego prawa i jako przedmiot studiów i pracy doktorskiej wybrałem właśnie japońskie prawo małżeńskie. Sąd kościelny zajmuje się głównie sprawami małżeńskimi i rozwodowymi, których w Japonii jest bardzo dużo. Według prawa i zwyczajów ludowych, bowiem Japończycy nie znają małżeństwa nierozwiązalnego; każde małżeństwo można rozwiazać za obustronną zgodą małżonków, a jeżeli jedna z nich nie zgadza sie na rozwód (nawet pod przymusem), to sprawę podaje się do sądu, który, po stwierdzeniu przyczyn uznanych przez prawo, orzeka rozwód. Niestety, taki stan rzeczy ma też niemały wpływ na naszych wiernych, mimo że wiedzą, iż Kościół nie uznaje rozwodów. Takie stanowisko Kościoła jest też jedną z przyczyn, że ludzie nie nawracają się na chrześcijaństwo. Np. ojciec nie pozwala córce przyjąc chrztu, gdyz mówi, że jak się ochrzci, to nie znajdzie męża, a gdyby wyszła za mąż, to później będzie mieć kłopoty z rozwodem.

Według statystyk co czwarte małżeństwo w Japonii rozwodzi się (w praktyce rozwodów jest więcej). Rozwód tutaj jest uważany za coszwyczajnego, nawet gdyby był tojuż drugi rozwód lub nawet trzeci... Środki masowego przekazu za temat biorą często rozwód i robią z niego żart i zabawę.

Praca wsądzie kościelnym w Tokio z początku szła bardzo opornie z uwagi na brak personelu sądowego.Trybunał koscielny przeżywał kryzys, kiedy przewodniczący, O.Volcan, franciszkanin, zmarł nieoczekiwanie. Pozostałem ja i jeden ksiądz, Tokugawa (który nie wiele miał wspólnego z prawem kanonicznym), oraz sekretarz ks. Arcybiskupa. Wtedy ja zostałem przewodniczącym sądu. Po pewnym czasie nosiłem się nawet z zamiarem zrezygnowania z pracy w sądzie, tym bardziej, iż zauważyłem, że i ks. Arcybiskup Shirayanagi nie bardzo się nim (sądem) interesował.Ale żal mi było ludzi, bo przecież, chociaż w niewielkim stopniu, mogliśmy im dopomoóc. A biorąc pod uwagę i to, że w innych diecezjach sytuacja pod tym względem była jeszcze gorsza, zrodziła się myśl, żeby utworzyć trybunał dla całej tokijskiej prowinsji kościelnej, która obejmuje diecezje od Jokohamy po Hokkaido wlącznie (połowę Japonii). Wówczas z pomocą innych diecezji bylibysmy w stanie utworzyć sąd prawidłowy. Po rozpatrzeniu sprawy Arcybiskup tokijski i inni biskupi zainteresowani chętnie się zgodzili na ten plan. Zwróciliśmy sie więc do Sygnatury Apostolskiej (najwyższy sąd kościelny) w  Rzymie, której sekretarzem byłarcybiskup Zenon Grocholewski (obecny kardynał, prefekt kongregacji do wychowania katolickiego). Arcybiskup Grocholewski życzliwie sie odniósł do naszego planu, udzielił nam odpowiednich instrukcji i tak w roku 1990 powstał Trybunał Prowincji Tokijskiej, który właściwie składa się z dwóch sądów: I i II instancjii. Jeśli chodzi o presonel, to z Tokio wysłano kilku księży do rzymu na studia prawa kanonicznego, sąsiednie diecezje też nam pomogły. Ponadto w każdej diecezji ustanowiono delegata sądu do przyjmowania petycji i do przesłuchania stron i świadków pod naszym kierownictwem. Ostatecznie rozpatrzenie sprawy należało do nas. Zostałem jego przewodniczącym, czyli wikariuszem sądowym.

Po zroganizowaniu nowego trybunału praca sądowa zaczęła szybko postępować naprzód. Dzięki dobrym checiom i wspópracy wszystkich członków rozwinęliśmy pracę na dość szeroką skalę, sprawy rozwodowe napływały z Tokio (najwiecej) i z innych diecezji. W miarę możliwości pragniemy przyjść z pomocą cierpiącym ludziom i uregulować ich status w Kościele. Nasze możliwości wszakże są ograniczone i nie wszystko możemy załatwić wdług ich życzeń. Niektóre sprawy wysyłamy też do Rzymu w ramach „Przywileju wiary".


POPRZEDNIA STRONA NASTEPNA STRONA SPIS TRESCI