Strona
Polska
Japonii
informacje, zdjęcia, artykuły
Program NHK o kolekcji Czartoryskich

 
 
9 września br. na trzecim kanale telewizji japońskiej (NHK-E) obejrzałam program poświęcony kolekcji Czartoryskich i jestem rozczarowana.  To, ze ktoś z kamerą wybrał się do Krakowa i sfilmował budynek muzeum z zewnątrz i może jego jedną salę wewnątrz, nic nie mówi o samych Czartoryskich, ich obszernych zbiorach sztuki, a przecież do powiedzenia było tak dużo.  

Nikt z ekipy realizującej program pewnie nie wiedział, ze niedawno w Polsce ukazała się ksiązka "Polskie rody arystokratyczne", która i o Czartoryskich, i o Lubomirskich, i innych opowiada.  Ale mógł o tym opowiedzieć kustosz krakowskiego muzeum, gdyby dano mu więcej czasu antenowego.  Co z tego, ze pokazano olbrzymie sale muzeum w Kioto, kiedy prac z kolekcji Czartoryskich skąpiono.  Wszyscy tylko o twórczości Leonarda da Vinci, ku czemu jest wiele innych okazji, ale nikt ani słowa o tym, jak jego obraz znalazł się w kolekcji polskich magnatów.   Za to pokazano, jak Nittsu, japońska firma przewozowa, dobrze spakowała "Damę z gronostajem" na podróz do Kioto. 
Poniewaz wiedzy ogólnej o Polsce i Czartoryskich zabrakło, czas antenowy wypełnili japońscy rzemieślnicy, jakby w Polsce nie bylo specjalistów od restaurowania dzieł sztuki.  Ba!  Na temat obrazu Leonarda z Muzeum Czartoryskich i jego autentyczności wypowiadał się amerykański profesor, ale tę okoliczność może da się wytłumaczyć tym, że program telewizyjny został zainicjonowany przez stronę polsko-amerykańską.  

Japońska telewizja NHK, jak to nie tylko niektórzy polscy, ale i japońscy widzowie odebrali, zrobiła nieciekawą audycję, mało dbając o przekazanie rzetelnego wizerunku polskiej kultury.  

Zamiast oglądać japońską pisarkę, która jeździ po świecie i wzdycha zwiedzając renomowane muzea świata, i której zdarzyło się być kiedyś w Polsce, można było posłuchać europejskich historyków sztuki, specjalistów od renesansu.  

Ale nie może być przeciez za trudno.  Raczej, zeby było tak prosto, jak w komiksie.   NHK przeciez musi walczyć o oglądalność z telewizjami prywatnymi, zatem niezbyt od nich odbiegać. 
Dobrze, że padły słowa o Polsce, o kolekcji Czartoryskich, ale czy to nie było zbyt zdawkowo jak na możliwości narodowego programu edukacyjnego Kraju Kwitnącej Wiśni?   Żal, że zmarnowano okazję do szerszego zaprezentowania naszego dziedzictwa kulturalnego.

Krystyna J.Oda 
2001.9.10


 
 POPRZEDNIA STRONA