W świąteczny lutowy dzień wybraliśmy się kilkuosobową polsko-japońską
grupą zdobywać szczyty w Mitake (ok. 45 min. jazdy pociagiem linii Ome
ze stacji Tachikawa). A że pogoda była przepiękna, Mitake-san zdobyliśmy
przed południem. Zachęceni "sukcesem" postanowiliśmy zaliczyć jeszcze dwa
sąsiednie szczyty i dotrzeć aż do Otake-san. Po sutym posiłku w zimowej
scenerii, wyruszyliśmy w dalszą trasę. Im wyżej w górę tym więcej było
wokół nas śniegu.
Dla naszych młodych piechurów było to niesamowite szczęście
móc pobiegać po kolana w śniegu, jednak dla nas dorosłych... Na kolejnych
etapach wspinaczki ukazywały się nam przepiękne widoki innych szczytów
oraz górskiej wioski zasypanej śniegiem. Krajobraz jak z bajki, ale wspinaczka
stawała się coraz trudniejsza i niebezpieczniejsza. Było coraz więcej śniegu
i lodu. Miejscami wspinalismy się prawie na czworakach.
Ok. 100 metrów poniżej szczytu musieliśmy zrezygnować z dalszej wędrówki,
w trosce o własne bezpieczeństwo. Dalsza droga wymagała lepszego sprzętu
- raków lub przynajmniej butów górskich z prawdziwego zdarzenia. Mimo to
wszyscy byli zadowoleni, dotlenieni i szczęśliwi, a niektórzy mokrzy od
śniegu lub ...potu.
Cali i zdrowi z rumieńcami na twarzach wróciliśmy do swoich ciepłych,
miejskich domów.
Ale niedługo zapewne wybierzemy się ponownie i wtedy również inni będą
mieli sznsę podziwiać z nami piękno tokijskich okolic (tych bliższych
i dalszych).