Strona
Polska
Japonii
informacje, zdjęcia, artykuły
Okinawa -
Japońska Wschodnia Europa


grudzień 2007 rok
 
Okinawa – najdalej na południe wysunięta wyspa Japonii. Bliżej stąd na Tajwan niż do Tokio. W połowie grudnia temperatura oscyluje tutaj wokół 20-25 stopni Celsjusza, podczas gdy w Tokio do szpiku kości przenika nas zimno, mimo że termometr pokazuje plus 8. Ciepły klimat na Okinawie wyraźnie przekłada się na charakter jej mieszkańców. Powolni, leniwi i nadzwyczaj serdeczni, w niczym nie przypominają uprzejmych, acz oziębłych Japończyków w ciasno zawiązanych krawatach, jakich codziennie spotyka się w tokijskim metrze. Złota zasada, aby nie upijać się przed godziną trzynastą działa tutaj z ponad godzinnym wyprzedzeniem. Okinawska gościnność sprawia wrażenie iście wschodnioeuropejskiej, co, prawdę mówiąc, można powiedzieć również o architekturze. Betonowe, odrapane "manshiony" z odpadającym tynkiem nasuwają skojarzenie z gierkowskimi blokami, szczególnie tymi w mniejszych miastach w Polsce. Swojsko zaniedbane i raczej puste, bure ulice w połączeniu z przechodniami w tym samym kolorze sprawiają wrażenie przyjaznego i powolnego starzenia się, które możemy zaobserwować w dużej części miast i miasteczek Europy Wschodniej.

Domy i groby Groby Naha to miasto, w którym groby sąsiadują z domami i idealnie wpisują się w tutejszą architekturę.

Ta mała, południowa wyspa na Oceanie Spokojnym – dawniej niepodległe królestwo Ryukyu, została podbita przez klan Satsuma i związana z shogunatem Tokugawa dopiero w XVII wieku. Prefekturą japońską – po zjednoczeniu Japonii – stała się w 1879 roku. Traciła zatem niepodległość powoli - przez dwieście lat. W ciągu tych dwustu lat to samo stało się z Polską (I rozbiór Polski - 1772r). Jednak szansa, jaką Polacy mieli podczas dwudziestolecia międzywojennego, na odbudowanie państwowości, a więc na podtrzymanie poczucia tożsamości narodowej - którego przecież nigdy nie stracili, nie została dana Okinawczykom. Do 1945 roku dawne królestwo Ryukyu było tylko kolejną prefekturą Japonii. W roku 1945, a więc po bitwie o Okinawę, ta ostatnia stała się wyspą okupowaną przez Stany Zjednoczone. Możemy znaleźć tu kolejną analogię – tym razem do PRLu. Okupant wywoływał u mieszkańców Okinawy te same uczucia, jakie w nas (mam tu na myśli mniej siebie, a bardziej swoich rodziców i ich pokolenie) wywoływał Związek Radziecki. 27 lat później historia znów okazała się mniej życzliwa dla Okinawy, niż dla Polski. Zamiast, jak Polska w 1989 roku, odzyskać niepodległość, Okinawa w 1972 roku została zwrócona przez Stany Zjednoczone Japonii.

Na początku lat osiemdziesiątych mój ojciec - Yoshiho Umeda, będąc przedstawicielem Solidarności na zagranicę, pojechał na Okinawę. Powstał tam w tym czasie ruch socjalistyczny, proponujący jako rozwiązanie problemu powtórnego przyłączenia Okinawy do Japonii, zwrócenie się o pomoc do Związku Radzieckiego. Plan ten, całe szczęście dla Okinawańczyków, nie powiódł się. Był to jednak, jak się wydaje, ostatni na wyspie ruch o charakterze względnie niepodległościowym. Luis Vuitton, Prada, Gucchi, Dior... (Fot. Hana Umeda)

Spędziwszy tej zimy dwa tygodnie na Okinawie widzę, że jej mieszkańcy w pełni pogodzili się z narodowością japońską. I choć trwa spór o prawdę historyczną w podręcznikach szkolnych, dotyczącą mordu wykonanego na Okinawańczykach przez Japończyków, nie stawia on stron w pozycji skłóconych narodów. Co ciekawe, nawet nienawiść do dawnego okupanta, którego bazy wojskowe nadal są rozsiane po całej prefekturze - mowa tu rzecz jasna o Stanach Zjednoczonych, ustąpiła tak silnej w całej Japonii modzie na amerykanizm i zachodni tryb życia. Młodzi ludzie chętnie uczą się angielskiego, na co dzień zaś posługują się wyłącznie japońskim, z języka okinawskiego znając co najwyżej kilka podstawowych zwrotów.

Pojechałam na Okinawę na zaproszenie mojej nauczycielki tańca. Mieszkałam dwa tygodnie w z jej rodziną, która składała się z babci, piątki jej dzieci i siedemnaściorga wnuków. Po raz pierwszy od przyjazdu do Japonii zobaczyłam tak dużą i zżytą ze sobą rodzinę. Natychmiast pozwolili mi poczuć się jej częścią. Ani przez chwilę nie odczuwałam typowego dla Japończyków zdystansowania w stosunku do obcych. Prawie każdy wieczór spędzaliśmy na długich rozmowach suto zakrapianych alkoholem, które zazwyczaj kończyły się śpiewem i tańcami. Przez te dwa tygodnie zawiązałam przyjaźnie, jakie w ciągu całego roku w Tokio udało mi się zawrzeć tylko z Polakami. Zaczęłam czuć się już trochę jak w domu.

Zastanawiam się czasem, czy w innych warunkach historycznych, z Polską stałoby się to samo co z Okinawą. Czy Polacy czuliby się tylko mniejszością etniczną z Rosyjską lub Niemiecką tożsamością narodową. Czy etos patrioty wciąż wierzącego w odrodzenie Ojczyzny nie stał by się z czasem kulturowym przeżytkiem.

Bo przecież jesteśmy bardzo podobni...

Tekst i zdjęcia Hana Umeda

POPRZEDNIA STRONA