Piszę z Tokio w
imieniu japońskiej Polonii. Mieszkam w Japonii od prawie 20 lat i znam
większość Polaków, którzy tu są od dawna, znam też kilkadziesiąt osób, które są
tu tymczasowo, ogółem około 200 osób. Japońska Polonia nie jest liczna,
pamiętam, że kiedy byłam w komisji wyborczej lista zarejestrowanych Polaków
uprawnionych do głosowania liczyła niewiele ponad 300 nazwisk.
Od 11 marca
wszyscy moi polonijni znajomi żyją w stresie i w poczuciu ciągłego zagrożenia.
Zaczęło się w piątek 11 marca od kilku trzęsień ziemi o ogromnej sile, które
bezpośrednio spowodowały śmierć kilku osób na skutek zarwania się sufitów lub
uderzenia ciężkimi, spadającymi przedmiotami. Straszliwych spustoszeń dokonało
na północno wschodnim wybrzeżu głównej wyspy tsunami, tu straty w ludziach
sięgną zapewne 30 tys. istnień. Od 11 marca wciąż powtarzają się trzęsienia
ziemi o mniejszej i większej sile, a każde z nich kiedy się zaczyna jest
nieprzewidywalne, bo nigdy nie wiadomo, jakie zniszczenia tym razem przyniesie,
więc czujemy się jak w czasie wojny podczas nalotów bombowych. Do tego dochodzi
niepokój związany z katastrofą w elektrowni jądrowej w Fukushima, po ogłoszeniu
w japońskich wiadomościach, że woda w Tokio jest skażona i zaleca się
niepodawanie jej do picia niemowlętom, staneliśmy przed nowym zagrożeniem, a
matki które tak jak ja mają małe dzieci postawione w jeszcze bardziej
stresującej sytuacji, bo mamy zapewnić dzieciom wodę, a kupić w sklepie się nie
da, bo wody nie ma tak jak i wielu innych produktów.
Ebisu 23 marca, fot. HK
|
W takich
dramatycznych okolicznościach ten i ów zwraca się o pomoc do Ambasady RP w
Tokio o pomoc. Gdy 15 marca zadzwoniła do Ambasady moja zestresowana koleżanka
Bożena M, dostała odpowiedź, że możliwości ewakuacji dla Polaków nie ma i nie
będzie.
W sobotę na
stronie Ambasady RP można było przeczytać wypowiedź rzecznika MSZ, pana Marcina
Bosackiego, że Ambasada ma kontakt z 320 Polakami (nie wiemy jak, bo nikt się z
nami nie kontaktował), oraz, że była możliwość wylotu do Czech samolotem jaki
Czechy przysłały w celu ewakuacji swoich obywateli z Japonii. Ta wiadomość była
dla mnie i moich znajomych ogromnym zaskoczeniem, ponieważ nikt nie był z nami
w kontakcie i nikt ze znajomych (100-200 osób) nie był poinformowany o samolocie
do Czech. MSZ wiedział również, że Polacy nie chcą się ewakuować z Japonii,
więc Polska z tego powodu nie wyśle swojego samolotu. Skąd pan Bosacki miał
swoje informacje, nie wiemy. Nie od Polonii, bo z Polonią kontaktu nikt nie
miał. Nawet teraz, kiedy piszę te słowa monitor komputera huśta się przede mną
wraz ze stolikiem. Nie chcę w tej chwili uciekać z Japonii, ale koniecznie chcę
wysłać do Polski swoje dzieci, bo najbardziej przeraża mnie to, że mogłoby im
się coś stać. Wiem, że podobnie myślą teraz wszystkie matki tutaj.
Kiedy czytam
oficjalne wypowiedzi, że nikt nie chce wyjeżdżać, kiedy na moje prośby do
Konsul o pomoc dostaję odpowiedź, że ewkuacji nie ma i nie będzie, mam za to
zaglądać na stronę Ambasady i szukać tam informacji, czuję, że jestem zbywana,
odpychana i wraz ze mną inne osoby, którym na wyjeździe bardzo teraz zależy.
Protestuję więc przeciwko zamieszczaniu na internecie wypowiedzi pana
Bosackiego z MSZ, o tym, że Polonia japońska jest pod opieką, Nic podobnego nie
ma miejsca.
Hanna Kazahari
Forum Polonijne TAMA w Japonii
|