Koyo Emma w latach 1994-1996 pracował w Urzędzie Miasta
i Gminy w Myślenicach. O tym, jak do tego doszło i co wyniknęło z tego
dla mieszkańców Myślenic, rozmawiała z Koyo Małgorzata Suzuki.
Dlaczego pojechałeś właśnie do Myślenic?
Jednym z moich nauczycieli w kolegium, w którym uczyłem się rysunku
i malarstwa, był Kiyokatsu Matsumiya. Przyjeżdżał do Tokio tylko dwa razy
w roku. Na stałe mieszkał w niewielkiem miasteczku Natasho w prefekturze
Fukui. I to on namówił mnie na wyjazd do Polski. Sam gościł tam już kilkanaście
razy ze swoimi pracami, m.in. wystawiał w Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej
"Manggha" w Krakowie. Ale to nie ja wybrałem Myślenice. Tak się złożyło,
że Natasho miało podpisaną umowę o współpracy z Myślenicami.
Po co cię tam wysłano?
Urząd Miejski w Natasho chciał dotrzymać warunków porozumienia. Moim
zadaniem było podsunięcie obu stronom pomysłów wspólnych działań.
Czy znałeś język polski?
W Japonii zdążyłem wziąć prywatne lekcje tylko przez trzy tygodnie.
A później w Polsce uczyłem się waszego języka jedynie podczas kontaktów
z Polakami. Na początku było mi bardzo trudno.
Jakie projekty udało ci się zrealizować?
Pokaz gry na taiko (bębny japońskie - przypis M.S.) w wykonaniu japońskich
artystów.
Moim pomysłem było też zaproszenie do Polski kilku Japonek z Natasho.
Przez 10 dni mieszkały one z polskimi rodzinami w Myślenicach i poznawały
codzienne życie. Przy okazji zwiedziły Kraków, Wieliczkę i Zakopane.
A czym zajmowałeś się na co dzień?
W liceum w Myślenicach uczyłem japońskiego. Na początku miałem 100
osób. Do końca wytrwało 50. Uczyłem też japońskiego w domu kultury.
Także tam raz w tygodniu wygłaszałem prelekcje na temat Japonii, jej kultury,
sztuki, religii, historii. Miałem bardzo dużo materiałow pomocniczych z
urzędu w Natasho. Skrypty do nauki japońskiego dostarczył mi również urząd
w Natasho.
Czyli jest szansa, że na ulicy w Myślenicach można przypadkowo spotkać
kogoś, kto mówi po japońsku?
Mam taką nadzieję.
Czy uczyłeś wszystkich trzech alfabetów japońskich?
Tylko hiragany i katakany. Ale moi uczniowie umieli zapisać swoje imiona
odpowiednio dobranymi znakami kanji. Potem robiliśmy pieczątki, rzeźbiąc
w drewnie te znaki. Poza tym prowadziłem lekcje kaligrafii. Plon tych zajęć
dwa razy w roku prezentowałem w formie wystawy.
Czy zdjęcia, które mi teraz pokazujesz, przedstawiają może ogród japoński
w Myślenicach?
Właśnie. Chciałem jeszcze powiedzieć, że udało mi się na dziedzińcu
Urzędu Miasta i Gminy w Myślenicach założyć ogród japoński. Pomagali mi
w tym uczniowie myślenickiego liceum.
Skąd wiedziałeś, jak się do tego zabrać?
Bardzo lubię ogrody japońskie i gdy uczyłem się w kolegium, interesowałem
się tym tematem.
Jakie rośliny znajdują się w ogrodzie japońskim w Myślenicach?
Wykorzystałem rosnące na dziedzińcu urzędu wierzby. A poza tym posadziłem
krzewy hortensji, miniaturowe klony, paprocie, mech.
Widzę na zdjęciach kamienne latarnie. Czy sprowadziłeś je z Japonii?
Wszystko wykonane zostało w Polsce według moich pomysłów. Miał być
jeszcze pawilon herbaciany, ale otrzymałem za mały budżet.
Czym się zajmujesz obecnie w Japonii?
Pomagam ojcu w zakładzie szewskim. Projektuję, robię i naprawiam obuwie.
Zatem, jeśli ktoś z Polaków zawita do ciebie i powie po polsku, że na
przykład chce podzelować buty, to będziesz wiedział o co chodzi?
Oczywiście.
Czy utrzymujesz kontakty ze znajomymi z Myślenic?
Tak. Wymieniamy e-maile. Poza tym czasami jeżdżę do Polski i wtedy
ich odwiedzam.
Jakie wrażenie wywarł na ciebie pierwszy pobyt w Polsce?
Wszystko było w porządku. Nie mogłem tylko przyzwyczaić się do polskiego
stylu jedzenia. Brakowało mi zwłaszcza warzyw.
Czy mógłbyś na stałe zamieszkać w Polsce?
Czemu nie. Dużo jeździłem po Polsce. Wiele miast bardzo mi się podobało.
Zwłaszcza Wrocław, Sandomierz, Warszawa. Mógłbym też wtedy do woli chodzić
do teatru. Odpowiadają mi też stosunki międzyludzkie - ciepłe i serdeczne.
Japończycy w kontaktach zachowują dystans.
Czy masz w domu jakieś pamiątki z Polski?
Owszem.Witraże, które otrzymałem od burmistrza Myślenic na zakończenie
pobytu w Polsce i mnóstwo wspomnień, które na zawsze zachowam w pamięci.
Cieszę się, że mogłam ciebie poznać. Myślę, że masz powody do ogromnej
satysfakcji z tego, co zrobiłeś dla przybliżenia Japonii Polakom.
Do Koyo można napisać: koyo_trinite@yahoo.co.jp
Adres i telefon do zakładu szewskiego, w którym pracuje Koyo, znajdują
się na stronie internetowej:
http://www.ne.jp/asahi/mr.ema/comfort
Strona internetowa Koyo Emmy poświęcona ogrodowi:
http://www.ne.jp/asahi/mr.ema/comfort/ogrodjaponski.htm
Zdjęcia i rysunek Koyo Emma
|