Rafał Blechacz
przebywał w Japonii od 17 do 31 stycznia br. Było to jego pierwsze zagraniczne
tournee po wygraniu Konkursu Chopinowskiego. Wystąpił w Jokohamie, Maebashi
(pref.Gunma), Fuji (pref.Shizuoka), Nagoi, Osace i trzy razy w Tokio.
Przede
wszystkim gratuluję ogromnego sukcesu, jakim jest niewątpliwie wygranie
Konkursu Chopinowskiego w Warszawie. My, wszyscy Polacy w Japonii, ogromnie się
z tego cieszymy i trzymamy kciuki za czekające cię występy w Polsce i na świecie.
Która to już Twoja podróż do Japonii?
Trzecia.
Pierwsza była w 2003 roku, jak brałem udział w konkursie pianistycznym w
Hamamatsu.
Zająłeś tam
wówczas drugie miejsce, ale pierwszego nie przyznano.
Zgadza się,
pierwszego nie przyznano. W lipcu 2004 roku przyjechałem po raz drugi. Zagrałem
sześć koncertów – w Hamamatsu,
Saitamie, Nagoi, Osace i Yamagacie. Była to nagroda po konkursie w Hamamatsu.
No i teraz, jestem trzeci raz, po Konkursie Chopinowskim.
Jakie inne
zagraniczne koncerty czekają Cię wkrótce?
Zaraz po
powrocie do Polski lecę do Moskwy, gdzie 8 lutego wystąpię z recitalem. Będę
tam znowu na początku maja, ale
wtedy zagram z orkiestrą pod dyrekcją bardzo znanego dyrygenta Walerego
Gergiewa. Otrzymałem także zaproszenie na koncerty do Szwajcarii, Niemiec i Holandii.
A kiedy
przyjedziesz znowu do Japonii?
W listopadzie
tego roku. Będę prawie cały miesiąc. Dam chyba ponad dziesięć koncertów. 10
listopada będę inagurował konkurs w Hamamatsu, a potem odbędę tournee. Z tego,
co wiem wstępnie, będę też w Japonii na przełomie maja i kwietnia 2007 roku.
Czy coś Cię w Japonii zaskoczyło?
Podczas
konkursu w Hamamatsu między kolejnymi etapami miałem trochę wolnego
czasu i poszedłem się przejść. Nagle zobaczyłem pomnik Chopina, dokładnie taki
sam jak w Łazienkach, to znaczy wyglądał identycznie, tylko
że był nieco mniejszy. Poczułem się jak w
Polsce.
O co najczęściej pytają Cię dziennikarze japońscy?
Bardzo dużo pytają o muzykę Chopina i o miejsca w
Polsce z nim związane. Ciekawi są też współczesnej Polski, jak tam jest i
proszą, żebym przybliżył Nakło, miejscowość, z której pochodzę i z którą nadal
jestem związany.
Czy masz zamiar zmienić miejsce zamieszkania?
Na razie nie. Muszę najpierw skończyć studia w Bydgoszczy. Zostało mi
jeszcze 2,5 roku.
Po konkursie w Warszawie nadano Ci tytuł Honorowego Obywatela Nakła nad
Notecią. Tak jak Japończycy, też chciałabym usłyszeć
od Ciebie odpowiedź na pytanie: jak wygląda
Twoje rodzinne miasto?
Nakło jest
oddalone od Bydgoszczy 27 kilometrów. Od mojego bloku do Akademii Muzycznej jadę
pół godziny. Nakło to małe miasto. Liczy około 20 tysięcy mieszkańców. W
centrum znajduje się mały ryneczek, który niedawno został odremontowany.
Wychowałem się w Nakle, tu chodziłem do szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego
i cały czas mieszkam. Nakło kojarzy mi się z oazą spokoju.
Zawsze po ważnych
konkursach czy koncertach tam się relaksuję. Dużo spaceruję, jeżdę na
rowerze, czasami biegam, zwłaszcza gdy zbliża się
jakieś tournee. Muszę być wówczas
w dobrej formie fizycznej.
No, właśnie.
Przejrzałam
program Twojego pobytu w Japonii, który jest tak szczelnie wypełniony,
że nie ulega wątpliwości,
że koncertujący
pianista oprócz talentu powinien odznaczać się również dobrą kondycją.
Ta kondycja
potrzebna jest także podczas występu. Jeśli recital solowy trwa z przerwą dwie godziny, a
potem dochodzą jeszcze bisy, to trzeba mieć energię.
Rozumiem, że wymogi Twojego obecnego
życia nie zaskoczyły Cię zbytnio.
Przed Konkursem Chopinowskim też pracowałem nad
kondycją. Gimnastykowałem się i starałem prowadzić higieniczny tryb
życia.
Dbałem o regularny sen.
Jak wygląda Twój zwykły dzień, kiedy jesteś w domu?
Musiałem
ostatnio narzucić sobie pewien rygor, bo po konkursie spadło na mnie wiele obowiązków,
jak na przykład
przygotowywanie nowych utworów na określone terminy, którym nie mógłbym podołać,
gdybym nie był dobrze zorganizowany.
Wstaję dość
wcześnie. Następnie gimnastyka i śniadanie. Potem siadam do fortepianu i ćwiczę
parę godzin, do obiadu. Później znowu ćwiczę.
Rano opracowywuję nowe utwory, bo umysł jest świeży i lepiej funkcjonuje. Po południu lub
wieczorem wracam do utworów, które już
znam i są w programie czekających mnie koncertów.
Na jakim
fortepianie grasz w domu?
Na fortepianie Yamahy.
Czy to Twoja ulubiona marka?
Najbardziej lubię grać na steinwayu, ale to bardzo drogi instrument i nie
było mnie na niego stać. Ale
fortepian Yamahy też jest niezły i dobrze mi się na nim gra.
Jak zapamiętujesz
utwory?
To się dzieje
automatycznie. Jeśli dany utwór gram bardzo dużo razy, codziennie i systematycznie, to
przychodzi taki moment,
że mogę odłożyć nuty i grać z pamięci.
Zapamiętuję wzrokowo nuty i jak gram, to mam je
przed oczami.
Co zmieniło się w Twoim zyciu po konkursie, oprócz narzuconej sobie większej
dyscypliny,
no i tego, że stałeś się zamożniejszy?
To oczywiście też, ale najsilniej odczuwam zmianę trybu życia.
Dotychczas nie doświadczałem takiego natężenia wywiadów,
konferencji prasowych, różnych spotkań, koncertów. Dostaję oferty
koncertowe z wyprzedzeniem nawet na dwa lata. Trzeba to uporządkować,
przyzwyczaić się i odnaleźć w tym wszystkim.
Nie wspomniałeś o popularności. Czy korzystasz na przykład z środków komunikacji miejskiej?
Raczej poruszam
się samochodem. A oznaki popularności cieszą mnie. To miłe, gdy ktoś prosi o autograf.
Twoje
nazwisko jest obecnie nierozerwalnie związane z muzyką Chopina. Na swojej
debiutanckiej płycie nagrałeś jednak tylko jeden utwór Chopina – Poloneza
As-dur, ale za to po kilka kompozycji Schumanna, Liszta, Debussy`ego i
Szymanowskiego. Czy sam tak zdecydowałeś?
Tak, to był mój
wybór. Płyta ta powstała z myślą o stworzeniu portretu muzycznego, pokazaniu się
w szerokim repertuarze. Debussy i Szymanowski, to jedni z moich ulubionych
kompozytorów. Schumann oczywiście też. Dobrze się stało,
że nagrywanie tej płyty zbiegło się z przygotowaniami
do Konkursu Chopinowskiego. Zostałem zmuszony do odstawienia na krótki czas
utworów Chopina i zajęcia się inną muzyką. Ta odskocznia dała mi lepszy wgląd w
jego twórczość
Najbardziej cenieni przez Ciebie kompozytorzy, poza już
wymienionymi, to...
Fryderyk
Chopin, Maurice Ravel, Jan Sebastian Bach, bo od Bacha zacząłem.
"Zacznij od
Bacha". Znasz tę piosenkę?
Tak, to
piosenka Zbigniewa Wodeckiego.
Co to w
gruncie rzeczy znaczy "zacząć od Bacha"?
Wszyscy, którzy
przymierzają się do gry na fortepianie, zaczynają właściwie od etiud Carla
Czernego i utworów Bacha, które uczą logicznego myślenia, porządku.
Zacząłeś od
Bacha i doszedłeś do mistrzostwa w graniu Chopina. Czy tobie jako pianiście
potrzebna jest znajomość życia Chopina?
Tak, to oczywiście pomaga. Daje wyobrażenie o Chopinie, o czasach, w których
żył. To był bardzo burzliwy okres w
dziejach naszej historii. My, Polacy, mamy to szczęście,
że miejsca, w których Chopin bywał, są dla nas łatwo dostępne.
Obserwuję japońskich pianistów, którzy przyjeżdżają do Warszawy na studia,
i widzę jak
chłoną klimat chopinowski. Dla nich jest to bardzo istotne.
Ale Ty przecież wolisz grać późniejsze
utwory Chopina, chociaż we Francji jeszcze nie byłeś, prawda?
No, to wtedy można sobie coś na ten temat poczytać. Na
przykład publikacje zawierające listy Chopina do uczniów. Chopin przekazał w
nich bezcenne wskazówki jak grać jego utwory.
Co z tej korespondencji zapamiętałeś?
W liście do
jednej z uczennic Chopin napisał o drugiej części Koncertu fortepianowego f-moll, że wszystkie
szybkie przebiegi pasażowe powinny być wykonywane z wielką precyzją, lekkością i finezją.
Czy skorzystasz z tych rad? Koncert f-moll ciągle przed Tobą.
Oczywiście. A koncert już zacząłem ćwiczyć.
Muszę go przygotować na czerwiec.
Który z pianistów jest Ci najbliższy?
Krystian
Zimerman.
Czy miałeś
okazję poznać go osobiście? Na XV Konkursie Chopinowskim otrzymałeś ufundowaną
przez niego nagrodę za najlepsze wykonanie sonaty.
Poznałem
Krystiana Zimermana w marcu 2005 roku, jak był w Katowicach i odbierał doktorat
honoris causa tamtejszej Akademii Muzycznej.Na drugi dzień prowadził otwarte
lekcje ze studentami, w których uczestniczyłem. Było to bardzo ciekawe przeżycie.
O czym teraz marzysz?
Do tej pory moim marzeniem było wygranie Konkursu Chopinowskiego. A teraz chciałbym jak
najlepiej wykorzystać szansę, którą konkurs mi stworzył, czyli bardzo dobrze
prezentować się na debiutach, które mnie czekają w przyszłości w
najważniejszych salach koncertowych, żeby być tam zapraszanym ponownie.
Życzę Ci tego serdecznie.
Rozmawiała Małgorzata Suzuki
Współpraca Piotr Janowiak
Zdjęcia Ken Suzuki, Jacek Kostrzewski, Monika Komorowska-Muraoka
Tokio, 19 stycznia 2006 roku
Oficjalna strona Rafała Blechacza: www.blechacz.net
|