Strona
Polska
Japonii
informacje, zdjęcia, artykuły
50 lat Posługi Misyjnej w Japonii

ks. Tadeusz Obłąk, S.J.

styczeń 2006 rok
 

Profesor na Uniwersytecie Sophia. W kwietniu 1964r. znalazłem się w Tokio i jako lektor zacząłem swoją karierę profesorską na iniwersytecie Sophia, wydział teologii. W Japonii bowiem rok szkolny zaczyna się w kwietniu. Przydzielono mi wykłady z prawa kanonicznego i z teologii moralnej, część sakramentalną. Musiałem dużo wysiłku wkładać w przygtowanie lekcji po japońsku: wiele termonów kanonicznych i moralnych było nieznanych w Japonii, trzeba było je tworzyć,tak żeby studenci japońscy mogli je zrozumieć. Co więcej, jednocześnie zrobiono mnie sekretarzem wydziału teologicznego: poprzedni sekretarz, O. Clarkson, Amerykanin, nie mógł sobie poradzićz tą pracą.

Z początku studentów teologii było dużo: do seminarium jezuickiego pod wezwaniem Najś. Maryi Panny Niepokalanej było dołączone seminarium miedzydiecezjalne, obejmujące 3/4 diecezji japońskich. W sumie studentów było około 100: oprócz jezuitów byli seminarzyści diecezjalni, dołączyli się również klerycy innych instytutów zakonnych: salezjanie, franciszkanie konwentualni, dominikanie, oblaci...Była to grupa międzynarodowa. Z biegiem lat jednak ich liczba zaczęła się zmniejszać, w Japonii było coraz mniej powołań, także z zagranicy przybywało coraz mniej kleryków i misjonarzy.

Taka mieszanina narodowości powodowała niemało trudności w nauczaniu. Wśród studentów byla wielka różnica w poziomie przygowania do studiów teologii. Studenci z zagranicy, np. Hiszpanie, od dziecka wzrastali w wierze katolickiej, otrzymali wychowanie katolickie, modlili się, uczęszczali na mszę św., w szkole uczyli sie religii i wreszcie odbyli nowicjat zakonny i studia filozofii chrześcijańskiej: byli dobrze przygotowani do studiów teologii. Natomiast wielu Japończyków przyjęło chrzest w czasie szkoły średniej czy podczas studiów uniwersyteckich; przygotowanie do chrztu nierzadko było bardzo powierzchowne, i w takim stanie wstępowali na uniwersytet i zaczynali się uczyć teologii. Miałem z tym poważny problem, mianowicie na jakim poziomie prowadzić wykłady: jeżeli sie je poprowadziłoby na poziomie kościelnych studiów teologicznych, to biedni Japończycy niewiele mogliby zrozumieć; a jeżeliby sie do Japończyków dostosować, to dla innych byłyby to wykłady banalne, oni się bowiem już tego uczyli. DLatego zorganizowałem pdwójny kurs: jeden zwyczajny, na który składało się więcej wykładów prowadzonych w formie dla Japończyków zrozumiałej, i drugi tzw. kurs intensywny: było mniej lekcji, a więcej czasu było poświęcone na studia samodzielne. Na tym kursie dawałem uczniom za każdym razem wprowadzenie do przedmiotu o odpowiednią literaturę do nauki. W bibliotece seminaryjnej mieliśmy dosyć duży wybór książek i czasopism.Wykłady odbywały się w języku angielskim, więc mogli należeć do tej grupy tylko ci, którzy znali ten język. Na lekcji najpierw jeden lub dwóch studentów omówili dany temat, a w drugiej części ja dawałem im wskazówki do nauki na następny raz. Taki rodzaj wykładów kosztował mnie dosyć dużo wysiłku, bo trzeba było przygotować dwa wykłady oddzielne, ale uczniowie byli zadowoleni i wyniki też były dobre.

Były to czasy posoborowe: trzeba było studiować naukę Soboru i wedłg niej uzupełniać swoje poprzednie studia, zwłaszcza z eklezjologii, liturgii, duszpasterstwa... Jak wiadomo był to czas dosyć dużego zamieszania w teologii dogmatycznej, pastoralnej i moralnej, dyscyplina wśród księży, jak i wśród osób zakonnych ulegała rozluźneiniu. Mnożyły się dewiacje i opuszczanie stanu kapłańskiego czy zakonnego. Negatywny wpły Zachodu, zwłaszcza Ameryki był duży w Japonii. Pogłębiała się też niechęć do studiów prawa kanoniczngeo, które zaczęto uważać za przedmiot zbyteczny i ograniczjący „wolność dzieci Bożych. Ulegali temu studenci i też nektóży profesorzy. Taki stan rzeczy stawiał mnie w trudnej sytuacji.

Na stanowisku profesora prawa kanonicznego an wydziale teologii uniwersytetu Sophia spędziłem 30 lat, do emerytury. Na uniwersytecie można prowadzic wykłady do 65 roku życia, a potem można jeszcze je przedłużyć na 5 lat jako nadzwyczajny lektor. Tak i ja, gdy skończyłem 70 rok życia, w r. 1993, przeszedłem na emeryturę, czyli w „ stan spoczynku. Uniwersytet uznał moje prace i nadał mi odznaczenie.

W Japonii są dwa seminaria diecezjalne: jedno w Tokio, było prowadzone przez Jezuitów jako wydział Uniwersytetu Sophia, kilka lat temu episkopat przejął prowadzenie; drugie jest w Fukuoka, prowadzone przez Sulpicjanów.

Podsumowując pracę na uniwersytecie, muszę powiedzieć, że była ona do pewnego stopnia „pionierskah. Kiedy brałem i jeszcze biorę udział w zebraniach księży, to widzę, że przeszo połowa księży w Japonii to moi uczniowie. Wśród nich jest już dwóch arcybiskupów ( w Tokio i w Osace) oraz sześciu biskupów. Dla urozmaicenia dodam, że kiedy brałem udział w święceniach biskupich, ów nowowyświęcony biskup powiedział mu: „Ekscelemcjo, teraz się będziemy uczyć. I rzeczywiście wielu biskupów i księży zwraca sie do mnie o pomoc w załatwieniu różnych spraw, zwłaszcza małżeńskich, czy związanych z powołaniem księży lub osób zakonnych.

Po przybyciu do Tokio w r. 1964 poszedłem pokłonić się Arcybiskupowi tokijskiemu, kardynałowi Doi. Przyjął mnie bardzo życzliwie, pobłogosławił pracy proesorskiej i przy tej okzaji zaprosił do pomocy w sądzie kościelnym. Nie sposób było odmówić i tak zaczęła  się moja praca w sądzie kościelnym w Tokio i - prawdę mówiąc - trwa do dnia dzisiejszego.

Po przejściu na emeryturę wiecej czasu i uwagi poświęciłem pracy duszpasterskiej, zarówno w kościele św. Ignacego w Tokio jak i dla Sióstr zakonnych. Dosyć często zwracają się też do mnie różni ludzie z prośbą o poradę (najwięcej w sprawach małżeńskich), również biskupii, księża i osoby zakonne w sprawach kanonicznych i liturgicznych.

W kościele św. Ignacego już od 12 lat odprawiam Mszę św. codziennie o godz. 6-tej rano. Msza o tej godzinie już od dawna byla odprawiana: kiedy ja objąłem tę posługę po O. Ciesliku (Ślązak, ale czuł się całkowicie Niemcem), na Mszę przychodziło ok. 10-15 osób; obecnie przychodzi codziennie ok. 40 osób, zarówno w zimie jak i w lecie. Codziennie mam do nich krótką homilię, którą uważam za katechizację. Niektórzy robią notatki z niej, lub nawet czasem nagrywają ją na magnetofon.

Najwięcej wszakże uwagi poświęcam duszpasterstwu Polaków. - O tym napiszę później.

W ten sposób mniej więcej wyglądała moja posługa misyjna w Japonii. Jak widać, nie wiele się różni od pracy w Polsce z wyjątkiem, że tu w Japonii znaczma część tej posługi poświęcona jest ewangelizacji pogan i przygotowaniu ich do chrztu. Tego rodzaju posłudze oddawałem się tylko pośrednio. Natomiast praca misyjna w Japonii bardzo się różni od misji np. w Afryce, gdzie misjonarz wędruje od wioski do wioski, z wiarą przynosi ludziom oświatę i kulturę, żyje ubogo na wzór tamtejszych ludzi, zakłada sierocińce, buduje szkoły, opiekuje się sierotami i ludźmi pozbawionymi opieki... W Japonii wszystko to jest już znane i dosyć dobrze rozwinięte.

Mimo to,  w Afryce i na innych placówkach misyjnych ludzie się zawracają na wiarę i przyjmują chrzest; Kościół wzrasta liczebnie. I to jest źródłem radości i zapału misjonarzy do podejmowania trudów pracy misyjnej. W Japonii tego nie ma nawróceń na wiarę jest mało, mimo że Kościół dokłada wielkich starań w tym względzie. Chociaż z drugiej strony, i przez nas zasiane ziarno wiary w duszach tutejszych ludzi i w społeczeństwie, na pewno wydaje i wydawać będzie owoce nawróceń; na to trzeba czasu.- Na ten temat piszę później.

Podsumowując moją posłgę misyjną w Japonii jestem bardzo wdzieczny najpierw Panu Bogu za łaskę powołania na tę placówkę i wytrwanie na niej przez 50 lat. Nastepnie, wyrazy wdzięczności kieruję do Zakonu Jezuitów, który mię wychował, wykształcił, wysłał do Japonii i stale się mną opiekuje duchowo i fizycznie. Jestem zupełnie świadomy, że bez tej opieki nie mógłbym nic zrobić. Biorąc pod uwagę mój charakter i nieśmiałość (będącą częściowo wynikiem przeżyć wojennych), mało pisałem i utrzymywałem skąpą łączność z Zakonem w Polsce, za co pragnę przeprosić i równocześnie zapewnić, że nie jest to wynikiem zapomnienia.

Nastepnie, omówię kilka problemów, z ktorymi bliżej zetknąłem się w czasie posługi misyjnej w Japonii. Należy przy tym zwrócić uwagę na fakt, że są to moje osobiste obserwacje i spostrzeżenia dokonane podczas gługiego pobytu w Japonii. Nie można tych moich uwag uogólniać, jakoby sie one odnosiły do wszystkich wypadków w całej Japonii. Inni ludzie mogą mieć inne spostrzeżenia, nawet przeczące moim.

POPRZEDNIA STRONA NASTEPNA STRONA SPIS TRESCI